Czas pandemii jest trudny dla każdego z nas. Każda szkoła zmaga się z podobnymi problemami organizacyjnymi. Każdy uczeń i rodzic napotyka trudności techniczne. Każdy nauczyciel przechodzi szybki kurs szkolenia on-line. Staram się Wam towarzyszyć od początku i przygotować takie formy wsparcia, które ułatwią ten trudny czas.
Pedagog odgrywa obecnie ważną rolę we wsparciu ucznia i rodzica, jest tutorem i mentorem. Na czym polega obecnie praca pedagoga? Aktualnie najważniejszym zadaniem jest to, aby dotrzeć z informacją do uczniów, że mogą na nas liczyć, że w trudnych chwilach jesteśmy gotowi im służyć pomocą. Jedną z zasad interwencji kryzysowej jest po prostu być. Najwięcej wyzwań, które staną przed pedagogami, pojawi się dopiero po zakończeniu pandemii. Dzisiaj zastanawiamy się, jak powinna przebiegać komunikacja z uczniami i ich rodzicami:
– Jak często powinniśmy się kontaktować?
– Jakie cele wychowawczo-profilaktyczne możemy realizować w czasie pracy zdalnej?
– Jak zauważyć coś istotnego okiem kamery laptopa, telefonu komórkowego?
Z takimi pytaniami zwróciłam się do pedagog Beaty Ziębickiej ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Pasłęku. Jej przemyślenia i działania zawodowe możemy potraktować jako przykład dobrej praktyki. Beata opowie nam, jak organizuje swoją pracę pedagogiczną w trudnym czasie pandemii, a także na co zwraca szczególną uwagę. Jestem przekonana, że wszyscy możemy skorzystać z Jej doświadczenia.
Bożena Rokicka: – Jakie były Twoje pierwsze działania, gdy ogłoszono zdalne prowadzenie zajęć?
Beata Ziębicka: – Pierwsze działanie, jakie podjęłam po ogłoszeniu konieczności zdalnej edukacji, było bardzo intuicyjne. Nie było żadnych wytycznych jak i w jakim zakresie powinien pełnić swoje obowiązki pedagog. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy: należy poinformować wszystkich, że jestem gotowa do pomocy. Mimo zamknięcia szkoły, mimo tego że nie można przyjść do gabinetu, to można napisać lub zadzwonić. Już pierwszego dnia po zamknięciu szkół wysłałam informację do wszystkich uczniów, rodziców i nauczycieli, aby wiedzieli, że mogą się ze mną kontaktować. Zaproponowałam różne formy kontaktu, takie jak: Librus, mail, telefon, Messenger. Określiłam ramy czasowe. Może to mało profesjonalne, może mało chroniące moją prywatność, ale podałam też swój numer telefonu. Myślę, że w tak wyjątkowej sytuacji jest to szczególnie uzasadnione. Jeśli chociaż jedno dziecko w ten sposób skorzysta z mojej pomocy, to uważam, że warto. Następna myśl, która przyszła mi do głowy, to konieczność odwrócenia uwagi dzieci od tego, co dzieje się wokół. Myślę tu o bombardowaniu ich informacjami o wirusie, chorobach, śmierci itd. Tu przyszedł czas na podjęcie działań wspólnie ze szkolnym psychologiem. Kolejna ważna kwestia to kontakty z nauczycielami i niekończące się pytania o dostępność dzieci do sprzętu i internetu. Co, jeśli ktoś nie ma internetu lub nie ma komputera? Jak ma się uczyć? W pierwszych dniach telefon rozgrzewał się do czerwoności. Trzeba było nawiązać kontakt z rodzicami, którzy nie odczytywali wiadomości w dzienniku elektronicznym. Nie zawsze odbierali telefony, nie zawsze numery były aktualne. Dobrze, że Pasłęk to małe miasto. Większość osób znam lub znam ich znajomych. Udało się! Wiem że wychowawcy mają kontakt ze wszystkimi.
– Jak w dniu dzisiejszym wygląda Twoja praca?
Aktualnie praca pedagoga szkolnego polega na utrzymaniu stałego kontaktu z nauczycielami, wspieraniu rodziców, kontaktach z uczniami. Jestem w stałym kontakcie z dyrekcją szkoły. Mam kontakt telefoniczny z asystentami rodzin, kuratorami sądowymi, pracownikami socjalnymi
i dzielnicowym. Umieszczam systematycznie na stronie internetowej szkoły przydatne wiadomości i linki, zarówno dla dzieci jak i skierowane do rodziców. Jestem w stałym kontakcie z wychowawcami klas. Reaguję, gdy rodzice lub dzieci unikają kontaktu i zdalnego nauczania. Wspieram ich na ile jest to możliwe mailowo lub telefonicznie. Aktualizuję szkolną stronę FB, gdzie na bieżąco publikuję zdjęcia od dzieci obrazujące ich czas wolny.
– Jakie propozycje zajęć twórczych skierowałaś do uczniów?
Tak jak wspomniałam wcześniej, wysłałam informację o możliwości kontaktu ze mną. Wrzucam na stronę linki, które mogą ich zainteresować i uspokoić obawy. Wspólnie z psychologiem szkolnym opracowałyśmy plan działania kryzysowego. Nazwałyśmy się Szkolną Grupą Pozytywnego Myślenia i co tydzień rzucamy dzieciakom wyzwanie, czyli challenge. W każdy piątek pojawia się nowe wyzwanie na kolejny tydzień. Pierwsze z nich to „COŚ Z NICZEGO”. Zadaniem dzieci jest uruchomienie kreatywności, wyobraźni, fantazji. Dzieci miały za zadanie zebrać rzeczy, które mają w domu, które pozornie do niczego nie są potrzebne, czyli NIC, i wyczarować z nich COŚ, przedstawić to w formie pracy plastycznej. Technika i forma pracy – dowolna. Ważne, żeby wykonując pracę, nie wychodzić z domu po materiały potrzebne do jej wykonania. Trzeba zrobić zdjęcie swojej pracy i przesłać je do nas. Zdjęcia na bieżąco umieszczane są na szkolnym profilu FB, którego jestem administratorem. Hasło przewodnie serii wyzwań to „Dziel się pozytywną energią!”. Już w przygotowaniu jest kolejny challenge. Tym razem będzie selfie-mem, polegający na tym, że dzieci będą robiły sobie zdjęcia, dowolnie humorystycznie je przerabiały i przesyłały do nas… Już nie mogę się doczekać. Tym bardziej, że pierwsze wyzwanie cieszy się ogromną popularnością. Jestem zaskoczona tym, jakie pomysły mają moi uczniowie. Powstają roboty, mini ogródki, laptopy, lalki, kwiaty, dzieciaki robią podziękowania dla osób dbających o nasze zdrowie. Kilka mam włączyło się w akcję szycia maseczek, a dzieci im pomagają. Wszystkie informacje są na bieżąco wrzucane na FB. Muszę przyznać, że nasz profil chyba nigdy nie miał tylu „polubieni”.
– Co zaproponowałaś rodzicom swoich uczniów?
Na stronie szkoły jest specjalna zakładka, strefa rodzica, tam umieszczane są wskazówki dotyczące tego, jak rozmawiać z dziećmi o wirusie, jak chronić je przed nadmiarem przytłaczających informacji, jak pomóc im w poradzeniu sobie ze zdalnym nauczaniem, jak radzić sobie z lękiem, gdzie zwracać się o pomoc. Nie chcę też umieszczać zbyt wielu informacji w Librusie, ponieważ mam świadomość, że rodzice mają teraz ogrom pracy z dziećmi przy zdalnym nauczaniu. Staram się raczej odwracać trochę ich uwagę, wskazywać pomysły na czas wolny i wspierać. Myślę, że najważniejsze jest to, aby mieli świadomość, że jest ktoś, kto może im pomóc. Zaprosiłam też rodziców do udziału w akcji szycia maseczek ochronnych. Jest piękna odpowiedź. Rodzice dzwonią, pytają jak pomóc, co i gdzie można przekazać. Przy okazji rozmawiamy o tym, jak sobie radzą oni, jak sobie radzą dzieci.
– Czy kontaktujesz się ze szkolnymi wolontariuszami, uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych?
Tak jak wspomniałam, do ogółu dzieciaków kieruję komunikaty na stronie czy w Librusie. Mocno uruchomiłam FB, widzę że wchodzą na profil szkoły, komentują zdjęcia. Wiedzą, że mogą napisać, zadzwonić. Mam też w szkole pod opieką Szkolny Klub Wolontariatu. Moi kochani wolontariusze podjęli wyzwanie i wysyłamy sobie na poprawę humoru zdjęcia swoich zwierzaków domowych. Myślę, że tym osobom, szczególnie aktywnym na co dzień, w czasie pandemii jest szczególnie ciężko. Mam też pod opieką dwóch uczniów ze spektrum autyzmu. Jestem w stałym kontakcie z nimi i ich rodzicami. To są cudowni uczniowie, którzy w nowej sytuacji trudno się odnajdują. Rodzice nie mają nic przeciwko, wręcz proszą o zadania dla chłopców, które pozwolą im przetrwać ten czas. Wysyłam im zadania, rozmawiamy przez Messenger. Staramy się odczarować zły czas i przepędzać czarne chmury.
– Czy szczególną opieką objęłaś uczniów z rodzin dysfunkcyjnych? Mam na myśli rodziny, które podejrzewamy, że panuje w nich przemoc.
Tak. Jestem w kontakcie z nauczycielami, kuratorami, asystentami rodzin, pracownikami socjalnymi i dzielnicowym. Niestety, stan izolacji w domu sprzyja narastaniu frustracji i zachowań patologicznych. Martwię się bardzo o te dzieci. Ze względu na pandemię pracownicy opiekujący się rodzinami i kuratorzy sądowi mają zakaz wchodzenia do domów swoich podopiecznych. To powoduje, że nie mają kontroli nad tym, co się dzieje, nie mogą udzielić im żadnego wsparcia. Pozostaje jedynie kontakt telefoniczny, ale przez telefon nie widać gestów, min, zachowań, siniaków i łez. Nie czuć alkoholu, nie widać plam na ubraniach czy strachu w oczach… W takich sytuacjach najbardziej brakuje mi kontaktu osobistego.
Niestety, już podczas trwania stanu epidemii w jednej z rodzin z mojej szkoły założono Niebieską Kartę. Trudno zdalnie przeprowadzić standardową procedurę. Jestem w kontakcie telefonicznym z mamą – ofiarą przemocy. Wiem, że rodzice są w trakcie rozwodu, dochodzi do przemocy psychicznej między nimi, a ta przecież szczególnie okrutnie dotyka dzieci. Jestem w kontakcie z pracownikiem socjalnym zajmującym się rodziną, ale to jednak ciągle za mało. Dzwonię do rodziców, u których wiem, że może pojawić się problem w rodzinie. Staram się wspierać, monitorować. Przypominam dzieciom, że mają możliwość kontaktu ze mną. Że jestem dla nich w tym trudnym czasie.
– Jak Twoim zdaniem radzą sobie dzieci, które mieszkają w bardzo złych warunkach mieszkaniowych, takich jak: mały metraż, brak komputera, alkoholizm w rodzinie?
Tym dzieciom jest szczególnie trudno. Wyjście do szkoły to często było takie okno na świat bez przemocy. To był ciepły posiłek w szkole, dobre słowo, czas im poświęcony. Te dzieci szczególnie potrzebują wsparcia, choćby mailowego. Jeśli chodzi o dostęp do komputera, mamy to raczej opanowane. Rodzice kontaktują się telefonicznie, wysyłają sms-y do nauczycieli, panie z młodszych klas dzwonią, żeby odpytać z czytania. Mamy w szkole dobre dusze. Wśród rodziców znalazł się sponsor – zakupił laptop dla dziecka w trudnej sytuacji. Jesteśmy w kontakcie z rodzicami, dzwonimy. Staramy się nie przesadzać z wymaganiami i mocno uwzględniać każdą sytuację życiową. Podam przykład. Mam pod opieką rodzinę: mama z dwójką dzieci (4 i 6 klasa), trzecie dziecko w drodze. Rodzina nie ma internetu. Korzystają z komputera cioci, która też ma dzieci w wieku szkolnym. Aktualnie mama przebywa w szpitalu, czeka na rozwiązanie, przyspieszone zresztą. Stres w domu jest niesamowity. Tata pracuje za granicą. Jedyną możliwością nawiązania kontaktu z rodziną to kontakt telefoniczny. Ale da się. Wychowawca pisze maila do wszystkich nauczycieli, opisuje sytuację, wychodzimy naprzeciw. Takie działanie można porównać do zespołu wychowawczego. Wcześniej jak pojawiała się trudna sytuacja – zbierałam nauczycieli, wychowawca przedstawiał sytuację, na spotkanie zapraszaliśmy rodziców, mówili z czym mieli problem, w czym potrzebują pomocy. Teraz działa to podobnie. Wychowawca rozmawia z rodzicami, pisze maila do nauczycieli i dostosowujemy działania do sytuacji. W całym tym szaleństwie musimy pamiętać, że jesteśmy przed wszystkim ludźmi, dopiero potem nauczycielami!
Staramy się robić swoje, wspierać nauczycieli, wspierać się wzajemnie. Potrzebujemy siebie nawzajem. Założyliśmy grupę na Messengerze, wspieramy się, podpowiadamy, mówimy kto z czym ma problem, powstała taka swoista grupa wsparcia. Najważniejsze teraz to dawać sobie dużo wsparcia, pozytywnej energii i być blisko mentalnie i emocjonalnie mimo fizycznej odległości.
– Dziękuję za rozmowę.